wtorek, 5 marca 2019

Co dwie pasje, to nie jedna :)


Scrapbooking.
Polubilismy się.

Doba nadal ma 24 godziny, a musi się w niej znależć czas 
i na koralikowanie i na scrapowanie.
Ciężko jest to pogodzić, możecie mi wierzyć, 
ale satysfakcja po zrealizowaniu kolejnego pomysłu jest tego warta

Zobaczcie sami, co powstaje, kiedy nie koralikuję :)
Dzielę się z Wami ułamkiem moich poczynań:



































niedziela, 16 grudnia 2018

Idą Święta :)

Rok temu zrobiłam swoją pierwszą koralikową ozdobę choinkową.
Była nią bombka, którą darzę wielkim sentymentem.

Mimo natłoku świątecznych przygotowań 
w tym roku również MUSIAŁAM znaleźć chwilkę na koralikowanie.

Niczym lodowe sople, na mojej choince pojawiły się koralikowe spiralki.
Uroczo się mienią i delikatnie akcentują zimowy czas.

Do ich wykonania użyłam koralików Toho, FP 4mm i kropel z czeskiego kryształu,
a instrukcję znalazłam TU
Polecam każdemu, bo robienie ich to czysta przyjemność  :)












 Moje swiąteczne drzewko prezentuje się tak:



niedziela, 9 grudnia 2018

Szybko, łatwo i przyjemnie


Plan był prosty: 
płaska bransoletka w uniwersalnym kolorze, 
do tego zawieszka i kolczyki do noszenia na co dzień i od święta.
Przyjemnie się pracowało ze ściegiem peyote
i galwanizowanymi Toho. 
Kolczyki zaopatrzyłam w srebrne bigle, 
zawieszka dostała srebrną krawatkę, 
a bransoletkę wykończyłam elementami ze stali szlachetniej, 
która nie odbarwia sie i nie uczula.










sobota, 24 listopada 2018

Piaskiem po oczach

Niech ciepłe barwy ogrzeją listopadowy wieczór :)
Piasek pustyni, koraliki Toho i srebrne bigle
połączone razem tworzą takie cudeńka :)
Do tego przyjemnie się noszą i są baaaardzo lekkie :)




Labradoryt po raz drugi


Stara eskimoska legenda głosi, 
że wieki temu dzielny wojownik uderzył ostrą włócznią  w skałę,
uwalniając zaklętą w niej Zorzę Polarną.
Niestety, wojownik nie zdołał uwolnić całej Zorzy,
reszta dotej pory pozostaje zaklęta w skale,
tworząc głębię barw Labradorytów.


Nia pamiętam już przy jakiej okazji kupiłam ten kamień. 
Odleżał swoje w szufladzie, lecz w końcu doczekał się koralikowego wdzianka,
a ja stałam się posiadaczką wisiora z labradorytem.


Labradoryty mają ciekawe, niepowtarzalne wnętrze 
i z tego powodu skradły serce nie jednej rękodzielniczce :)
Mam nadzieję, że będę miała częściej przyjemność
 stworzyć coś wspaniałego z nimi w roli głównej.


Mimo tego, że wkradły mi się tu drobne niedoskonałości, 
to i tak jestem z niego bardzo dumna :) 
Podobnie jak z mojego pierwszego TU.


czwartek, 27 września 2018

Doba stanowczo jest za krótka...


Zapas koralików co chwilę wychyla się z szuflady i cichutko przywołuje... 
Niestety, czas biegnie jak szalony i przyznaję, 
że przez ostatnie miesiące traktowałam koraliki po macoszemu,
a wolny czas poświęcałam scrapbookingowi.

Zapomniałam, jakie przyjemne jest koralikowanie :)

Sięgnęłam po szydełko, by spełnić pewną prośbę...

Z mieszanki galwanizowanych Toho 11/0 powstała metaliczna bransoletka 
z odpinanym serduszkiem.

Całość ładnie się prezentuje, mieni metalicznym połyskiem 
i z pewnością przykuwa uwagę, 
a co najważniejsze - podoba się nowej właścicielce :)






poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Zielone uspokojenie

Wraz z nadchodzącą wiosną, zalewa nas fala zieleni: na trawnikach, krzewach, drzewach.
Nie inaczej ma się sprawa w biżuteryjnym świecie :)


Malachit bezsprzecznie wiąże się z siłami natury i dawno zapomnianymi bóstwami przyrody.
Sprzyja miłości, płodności i szczęściu.
Wykazuje właściwości uspokajające i ułatwia koncentrację.
Wyjątkowo doceniany był w starożytnym Egipcie.

U mnie malachit stał się centralną częścią owalnych kolczyków.
Mam nadzieję, że przyspieszy nadejście prawdziwie słonecznej, radosnej wiosny :)

Kamień otoczyłam matowymi i metalicznymi koralikami Toho, 
a gotowe kolczyki zawiesiłam na srebrnych biglach.

Przyjęty minimalizm wzmacnia siłę koloru malachitu.

Tym radosnym akcentem życzę Wam wszystkiego wesołego :)