środa, 5 października 2016

Peyote w roli głównej...


Powstawał na raty, wielokrotnie był odkładany "na potem", aż w końcu...
Przyszyłam ostatni koralik, umocowałam metalowe zapięcie i naszyjnik gotowy :)


Z powodu kapryśnej pogody trudno uchwycić odpowiednie światło słoneczne i pokazać prawdziwe odzwierciedlenie kolorów. Właściwe barwy pokazuje to zbliżenie:




Mam nadzieję, że i Wam przypadł do gustu :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz